Puk, puk. Dzień dobry. Wstał nowy, mroźny,ale jakże piękny dzień!
Pierwsza kawa już wypita? Śniadanko zjedzone? Dzieci w przedszkolu/szkole?
Nie. Nie szkodzi. Proponuję ubrać ciepły szlafrok, czapkę i wraz zemną przespacerować się po moim ogrodzie.
Parapety przystrojone, trawy dostały dostojne kokardy, renifery parkują przed domem.
W Stańczykowym ogrodzie Święta pełną gębą :) :) :)
Ależ piękny poranek. Dla takiego widoku w ogrodzie zima nie straszna.
I nasze osobiste renifery.
Inspiracja pinterest, wykonanie mąż.
Miłego dnia. Marta
W Stańczykowie to blog o naszym domu, ogrodzie, o Nas. Postaram się tu pokazać zmiany, które zachodzą w naszym domu i życiu.
W Stańczykowie

piątek, 18 grudnia 2015
środa, 16 grudnia 2015
Dziarski dziadek.
Ale ten grudzień pędzi!!! SZOK! Jeszcze tylko osiem dni i Święta :) :) :)
Dom mi się zaczerwienił i skrzy się setkami światełek. Migocze, błyska, mruga.
Na straży przygotowań, w pogotowiu do pomocy w równym rzędzie oni... dziadki,ale jakże dziarscy :)
W tym roku udało mi się upolować kolejnego dziadka do orzechów. Było to w styczniu, zaraz po Świętach. Leżał sobie bez butków, prosząc o przygarnięcie. 10zł i zamieszkał w Stańczykowie.
Wyszorowałam, dorobiłam butki,dokleiłam diamenty na koronie i cieszy moje oczy.
Pamiętacie jak rok temu pokazałam wam pierwszego weterana?
wakacyjny dziadek do orzechów
Pisałam wtedy, że mam nadzieję, że za rok na tej półeczce staną kolejni weterani. I co? Są :) Nie jeden, nie dwa, ale trzy nowe łupy. Za rok na kuchennej półeczce będzie im za ciasno :)
A tych chuderlaczków uszyłam sama.
Myślę, że pasują do drewnianych kumpli.
I kilka ujęć grudniowej kuchni, wieczorową porą.
Tradycyjnie w oknie lambrekin w czerwoną karateczkę, lampeczki gwiazdki, gwiazda betlejemska, sosnowe łodyżki.
W tym roku choineczka na pniu stanęła między kuchnią, a salonem. Dzieciaki tak nalegały na ubranie drzewka, że nie miałam sumienia im odmawiać. Oczywiście drzewko ozdobione w 100% przez Jasia i Tosię, mama tylko zaplątała światełka.
Prawdziwa duża choina przybędzie do salonu za kilka dni, do tego czasu cieszymy się z tej.
Choć co roku jej aranżacja jest bardzo podobna, mi niezmiennie się podoba. Gliniany garnek, ozdoby hand made, "nóżka" pieniek- lubię to :)
Z przedświątecznymi pozdrowieniami. Marta
Dom mi się zaczerwienił i skrzy się setkami światełek. Migocze, błyska, mruga.
Na straży przygotowań, w pogotowiu do pomocy w równym rzędzie oni... dziadki,ale jakże dziarscy :)
W tym roku udało mi się upolować kolejnego dziadka do orzechów. Było to w styczniu, zaraz po Świętach. Leżał sobie bez butków, prosząc o przygarnięcie. 10zł i zamieszkał w Stańczykowie.
Wyszorowałam, dorobiłam butki,dokleiłam diamenty na koronie i cieszy moje oczy.
Pamiętacie jak rok temu pokazałam wam pierwszego weterana?
wakacyjny dziadek do orzechów
Pisałam wtedy, że mam nadzieję, że za rok na tej półeczce staną kolejni weterani. I co? Są :) Nie jeden, nie dwa, ale trzy nowe łupy. Za rok na kuchennej półeczce będzie im za ciasno :)
A tych chuderlaczków uszyłam sama.
Myślę, że pasują do drewnianych kumpli.
I kilka ujęć grudniowej kuchni, wieczorową porą.
Tradycyjnie w oknie lambrekin w czerwoną karateczkę, lampeczki gwiazdki, gwiazda betlejemska, sosnowe łodyżki.
W tym roku choineczka na pniu stanęła między kuchnią, a salonem. Dzieciaki tak nalegały na ubranie drzewka, że nie miałam sumienia im odmawiać. Oczywiście drzewko ozdobione w 100% przez Jasia i Tosię, mama tylko zaplątała światełka.
Prawdziwa duża choina przybędzie do salonu za kilka dni, do tego czasu cieszymy się z tej.
Choć co roku jej aranżacja jest bardzo podobna, mi niezmiennie się podoba. Gliniany garnek, ozdoby hand made, "nóżka" pieniek- lubię to :)
Z przedświątecznymi pozdrowieniami. Marta
sobota, 12 grudnia 2015
Każdego roku o tej samej porze...
Grudzień to dla mnie jeden z dwóch najbardziej pracowitych miesięcy.
W grudniu w domu (tym służbowym i prywatnym) dni pędzą jak szalone. Wszystko dzieje się jakby na ostatnią chwilę.
To miły pośpiech,taki który zawsze niesie coś dobrego.
Lubię ten czas. Lubię ten gwar przygotowań, zakupy, podsumowanie roku i lubię też te chwile kiedy jestem w domu sama,kiedy panuje cisza i świąteczny porządek ;)
W tym roku nie szaleję z dekoracjami. Duża część pozostała w pudłach.
Kupiłam jak co roku cyprysiki, oraz tradycyjnie w Biedronce poszewki na poduszki.
Wazony ozdobiłam świerkowymi gałązkami.
Na gałęzi powiesiłam śnieżynki, oraz dodatkowo kule z ażurowych serwetek.
W tym roku nad kozą wiszą uszyte przeze mnie gwiazdki. Adwentowe skarpetki zajęły miejsce na drabince.
Łagodna zima sprawia, że wyjątkowo często rozpalamy w naszej kozie. Wystarczą 2-3 polanka i już na dole jest ciepło i przytulnie. Ten zapach, ten klimat... Nawet kiedy wokół panuje chaos, widok ognia hipnotyzuje i uspokaja całą rodzinę.
A gdy dodatkowo do tego zapachu dołączą pierniki i suszone pomarańcze- jest bajkowo,jak w chatce św. Mikołaja :)
I nawet renifery zaparkowały przed domem (ale o tym w kolejnym poście...)
W wolnej chwili wykończyłam trzy kolejne deski- to jedna z nich. Ten cudowny kształt nadała jej mój mąż.
Marzy mi się ściana w kuchni obwieszona takimi dechami.
Może za jakiś czas jak będę urządzała kuchnię w niezwykłym miejscu uda mi się zrealizować ten pomysł ;)
Buziaki! Marta
W grudniu w domu (tym służbowym i prywatnym) dni pędzą jak szalone. Wszystko dzieje się jakby na ostatnią chwilę.
To miły pośpiech,taki który zawsze niesie coś dobrego.
Lubię ten czas. Lubię ten gwar przygotowań, zakupy, podsumowanie roku i lubię też te chwile kiedy jestem w domu sama,kiedy panuje cisza i świąteczny porządek ;)
W tym roku nie szaleję z dekoracjami. Duża część pozostała w pudłach.
Kupiłam jak co roku cyprysiki, oraz tradycyjnie w Biedronce poszewki na poduszki.
Wazony ozdobiłam świerkowymi gałązkami.
Na gałęzi powiesiłam śnieżynki, oraz dodatkowo kule z ażurowych serwetek.
W tym roku nad kozą wiszą uszyte przeze mnie gwiazdki. Adwentowe skarpetki zajęły miejsce na drabince.
Łagodna zima sprawia, że wyjątkowo często rozpalamy w naszej kozie. Wystarczą 2-3 polanka i już na dole jest ciepło i przytulnie. Ten zapach, ten klimat... Nawet kiedy wokół panuje chaos, widok ognia hipnotyzuje i uspokaja całą rodzinę.
A gdy dodatkowo do tego zapachu dołączą pierniki i suszone pomarańcze- jest bajkowo,jak w chatce św. Mikołaja :)
I nawet renifery zaparkowały przed domem (ale o tym w kolejnym poście...)
W wolnej chwili wykończyłam trzy kolejne deski- to jedna z nich. Ten cudowny kształt nadała jej mój mąż.
Marzy mi się ściana w kuchni obwieszona takimi dechami.
Może za jakiś czas jak będę urządzała kuchnię w niezwykłym miejscu uda mi się zrealizować ten pomysł ;)
Buziaki! Marta
środa, 9 grudnia 2015
Pokój Tosi cz.II
Zmiany w pokoju Tosi uważam za zakończone... przynajmniej na dzień dzisiejszy ;)
Ściany pomalowane, tapeta położona (dziękuję mojej siostrze i szwagrowi), część mebli wymieniona, część zabawek wywalona.
Jest dziewczęco, ale nie za słodko.
Stara kapa została przycięta na kształt chmurki i pełni teraz funkcję miłego dywaniku.
Biurko to stół kuchenny, który został nam podarowany przez sprzedającego w ramach reklamacji.
Zastanawiam się czy poprzecznej listwy nie zamalować na biało, lub szaro.
Krzesło do wymiany,lub pomalowania.
Marzy mi się skandynawski patyczak,ale ceny pojedynczych sztuk za bardzo szokują.
Poduszka z aktualnej oferty Biedronki (9,99zł)
Jakość zdjęć szaro-bura. Grudzień nie raczy nas słońcem.
Tapeta firmy AS nr 30506-2.
Reklamowana jako zmywalna tapeta na flizelinie. Wg mojej opinii bardzo cienka,delikatna i trudna w kładzeniu. Porównując do tapety z pokoju Jasia to niebo,a ziemia. Obawiam się jak będzie wyglądała po kilku miesiącach użytkowania...
Na komodach wg pomysłu Beatki mam zamiar powtórzyć wzór ze ściany.
Wzór wytnę z foli samoprzylepnej, co w razie zmiany pomysłu na pokój będzie łatwe do usunięcia.
I kilka detali.
Podsumowując koszt metamorfozy:
Tapeta+klej- 150zł
Poduszka z B. 9,99zł
Cyprysik z B. 7,99zł
Farby- pozostałość z poprzednich remontów
Biurko,krzesło, dodatki- zasób własny
Drewniany konik powrócił ze strychu.
Welurowy króliczek stojący obok domku dla lalek- sklep ze starociami 2zł
Dla porównania jak pokój wyglądał jakiś czas temu.
http://wstanczykowie.blogspot.com/2014/03/pokoj-rodzenstwa.html
Pozdrawiam. Marta
Ściany pomalowane, tapeta położona (dziękuję mojej siostrze i szwagrowi), część mebli wymieniona, część zabawek wywalona.
Jest dziewczęco, ale nie za słodko.
Stara kapa została przycięta na kształt chmurki i pełni teraz funkcję miłego dywaniku.
Biurko to stół kuchenny, który został nam podarowany przez sprzedającego w ramach reklamacji.
Zastanawiam się czy poprzecznej listwy nie zamalować na biało, lub szaro.
Krzesło do wymiany,lub pomalowania.
Marzy mi się skandynawski patyczak,ale ceny pojedynczych sztuk za bardzo szokują.
Poduszka z aktualnej oferty Biedronki (9,99zł)
Jakość zdjęć szaro-bura. Grudzień nie raczy nas słońcem.
Tapeta firmy AS nr 30506-2.
Reklamowana jako zmywalna tapeta na flizelinie. Wg mojej opinii bardzo cienka,delikatna i trudna w kładzeniu. Porównując do tapety z pokoju Jasia to niebo,a ziemia. Obawiam się jak będzie wyglądała po kilku miesiącach użytkowania...
Na komodach wg pomysłu Beatki mam zamiar powtórzyć wzór ze ściany.
Wzór wytnę z foli samoprzylepnej, co w razie zmiany pomysłu na pokój będzie łatwe do usunięcia.
I kilka detali.
Podsumowując koszt metamorfozy:
Tapeta+klej- 150zł
Poduszka z B. 9,99zł
Cyprysik z B. 7,99zł
Farby- pozostałość z poprzednich remontów
Biurko,krzesło, dodatki- zasób własny
Drewniany konik powrócił ze strychu.
Welurowy króliczek stojący obok domku dla lalek- sklep ze starociami 2zł
Dla porównania jak pokój wyglądał jakiś czas temu.
http://wstanczykowie.blogspot.com/2014/03/pokoj-rodzenstwa.html
Pozdrawiam. Marta
Subskrybuj:
Posty (Atom)