W Stańczykowie

W Stańczykowie

wtorek, 29 września 2015

Jasień w domu...

W naszym domu jesień rozpoczyna się z chwilą gdy salonowa koza wesoło strzela brzozowymi iskierkami.
Tradycyjnie wyciągam wtedy pledy, dodatkowe poduchy, z tarasu wraca "drzewko szczęścia". W domu gości beż, brąz, fiolet...
Nie może zabraknąć dzikiej róży, głogu,mchu...




Do tego plaster drewna, parostek znaleziony na spacerze i dekoracja stołu gotowa.





Drewniane korale, ptasie piórka, poroże...
Nic nowego, nic nie kupionego, ale w takim ustawieniu jeszcze u mnie nie gościło.



Poroże i korale zostały oprawione w elementy koszyczka/szkatułki kupionej w sklepie typu "Wszystko za 5zł" za całe 2,99zł.
Fajnie "otulają" przedmioty i nadają nietuzinkowy charakter.


Wspominałam w poprzednim poście o nowym dywanie do salonu.
Szary shaggy spisywał się doskonale do czasu gdy nie został oddany do pralni...
Wrócił przesiąknięty niemiłym zapachem, tak niemiłym, że w całym domu było go czuć :/
Powtórne pranie, domowe sposoby typu soda/ocet, wietrzenie, trzepanie nie przynosiły oczekiwanych rezultatów w związku z tym musieliśmy się pożegnać...
Tym razem wybrałam prosty dywan sizalowy/ tkany na płasko.


Po kilku dniach użytkowania stwierdzam, że dywan jest bardzo praktyczny, bo łatwo się odkurza i czyści (zaliczył już kontakt z czekoladą). Nie jest jednak tak miły w użytkowaniu jak włochacz...





Zdjęcia przekłamują trochę kolor. W rzeczywistości to połączenie odcieni beżu.

Na koniec kącik przy schodach. Rzadko tutaj cokolwiek zmieniam. Zazwyczaj tylko zawartość butli.
Tym razem jedną z nich ozdobiłam kwiatostanami czosnków.
Podlaski kosz pełen szyszek.



Nie muszę wam mówić, że tak uporządkowany salon jest tylko wtedy, gdy jestem sama w domu.
Może więc następnym razem pokażę wam salon w odsłonie gdy rządzą w nim dzieci?

Pozdrawiam. Marta



poniedziałek, 21 września 2015

Jesień w ogrodzie...

Dzisiejszy post dedykuję mojej koleżance Ani.B, która przy ostatnim spotkaniu zasypała mnie falą komplementów za które jeszcze raz ogromnie dziękuję.
Nikt tak dawno nie połechtał mojej próżności.
Fajnie wiedzieć, że moje "dziwactwa" podobają się osobom z mojego otoczenia.


Korzystając z uroków jesieni działam ogrodowo.
Wrześniowe rabaty zachwycają bogactwem kolorów i form.
Werbeny, stipa, astry w odcieniach bieli i lawendy...



Ten zestaw tak mi się podoba, że powtórzę go w następnym sezonie (sadzonki z własnego wiosennego siewu).



Słuchając narzekań męża na ilość trawnika do koszenia, wyrywam darń i powiększam rabaty.


Powiększam, powiększam i dosadzam...





I kolejne ujęcia. Rabata z boku domu.




Wrzosowisko



Domek z oddali



Jesienny klimat tak się zaczyna...


W tym roku zaczynam typowo, czyli dyniowo.
Zamiast białych ozdobnych w tym roku Biedronkowe Hakkaido :)


W kolejnym poście pokażę kilka domowych jesiennych dekoracji, oraz nowy salonowy dywan.
Niestety szary włochacz uległ "zniszczeniu" w pralni chemicznej i chcąc - nie chcąc byliśmy zmuszeni kupić nowy.
Tym razem nie poszłam w szarość, ale o tym następnym razem...
Pozdrawiam. Marta